Rok 2003 to Hiszpania. 7-dniowa wycieczka od 21 do 27 maja.
Aby dotrzeć do Hiszpanii należało pokonać bardzo długą (ponad 2500 km), ale ciekawą i widokową trasę przez Niemcy, Liechtenstein, Austrię, Szwajcarię – tu zwiedzaliśmy Lozannę, po której dla rozruszania nóg odbyliśmy długi, bardzo długi spacer.
We Francji – byliśmy w Avignon, średniowiecznym mieście papieży, z olbrzymią twierdzą, z ogrodami pałacowymi doskonale od wielu lat utrzymanymi, a wszystko pięknie położone na wzgórzu nad rzeką Rodan. Niedaleko Avignon jest zlokalizowany, zachowany w bardzo dobrym stanie rzymski most- akwedukt – Pont du Gard, genialne dzieło starożytnych architektów, po którym bezpiecznie przeszliśmy na drugą stronę rzeki.
Po dwóch dniach jazdy i zwiedzania dotarliśmy na nocleg do Lloret de Mar w północno-wschodniej części Hiszpanii, a dokładnie w Katalonii. Wybrzeże Costa Brava to przepiękny region Hiszpanii, a Barcelona, stolica Katalonii, to miejsce, którego uroku nie można prostymi słowami opisać – to trzeba zobaczyć. Miasto, które nigdy nie zasypia, urzekło nas bogactwem roślin niespotykanych w naszym klimacie, niezwykłych dzieł genialnego Antonio Gaudiego, kolorowymi, tańczącymi fontannami i perłą architektoniczną czyli Sagrada Familia – genialne.
Ale to nie wszystkie atrakcje na tamtej wycieczce – we Francji zwiedzaliśmy jeszcze średniowieczną fortecę w Carcassonne, a finałem była wizyta w Monte Carlo do późnych godzin nocnych – warto było czekać i zobaczyć to bogate miasto nocą, zachłysnąć się choć przez chwilę przepychem i bogactwem widocznym na każdym kroku tego mini państwa.