Rok 2005 także pozostanie w pamięci z powodu wyjazdu we francuskie Alpy. Bardzo liczna, bo 40 osobowa grupa uczniów, pozostali to opiekunowie i rodzice, wyjechała w lipcu do Szwajcarii, Francji i Włoch.
Zwiedzaliśmy Zurych (setki artystycznie zdobionych, dużych niedźwiadków), Chamonix – gdzie każdy z nas musiał wykazać się odwagą, wsiadając do kolejki wyjeżdżającej na najwyższy punkt wysokościowy w Europie – szczyt Aiguille du Midi (co tłumaczy się na nasze Iglica Południa) na wysokość 3842 m npm. Fajna sprawa gdy w lipcu, na południu Europy musieliśmy ubierać kurtki zimowe, czapki, szaliki, bo na tej wysokości temperatura spadła do minus 8° Celsjusza. Na tak dużej wysokości troszeczkę mało tlenu, więc musieliśmy ostrożnie chodzić, bo każdy większy wysiłek powodował mroczki przed oczami i słabość w nogach. Ale jakie widoki z góry i na najwyższy szczyt Europy – bezcenne.
Później Annecy, Grenoble, Marsylia, Cannes, St. Tropes i Mediolan. Rejs statkiem po Zatoce Milionerów, szukanie polskich nazwisk odciśniętych w spiżowych tablicach przed Pałacem Festiwalowym w Cannes, kąpiel w ciepłym, błękitnym Morzu Śródziemnym (ale dopiero późnym popołudniem, bo z nieba błękitnego lał się żar nie do opisania, każda fontanna po drodze zwiedzania była nasza), wizyta na najnowocześniejszym stadionie piłkarskim świata San Siro w Mediolanie, a kilka godzin później twarzą w twarz z ufortyfikowanym pałacem rodu Sforzów z doby renesansu włoskiego i bazyliką z IV wieku naszej ery. A kto pod koniec wycieczki miał jeszcze euro ten posmakował włoską pizzę i paste czyli wspaniały makaron z dowolnym sosem.