Rok 2007. Nadal działamy aktywnie. Przyszedł czas na to, by nowe roczniki gimnazjalistów poznały kulturalną stolicę Europy – Paryż – to miejsce docelowe, a po drodze wiele innych ciekawych miejsc.

Wyjechaliśmy ze Świebodzic 28 czerwca , by po nocnej eskapadzie przez Niemcy dotrzeć do dwóch miast położonych w dolinie rzeki Mozela. Pierwsze z nich to Cochem – z pięknym zamkiem górującym nad miastem, gdzie atrakcją była możliwość zobaczenia na żywo zabytkowych samochodów biorących udział w rajdzie Pekin – Paryż. Drugie miasto to Trier (Trewir), z najstarszymi zabytkami rzymskimi na ziemiach niemieckich. Szczególne wrażenie zrobiła Porta Negra, czyli czarna brama sprzed 2000 lat.

Tegoż dnia po południu zwiedzaliśmy Luksemburg – miasto i państwo niezwykle zamożne, pięknie położone, o ciekawej i wiekowej architekturze. W drodze do Paryża zahaczyliśmy o stolicę Szampanii – Reims oraz spędziliśmy kilka refleksyjnych chwil u stóp pomnika poświęconego pamięci poległych żołnierzy na polu wielkiej bitwy z czasów I wojny światowej pod Verdun. A potem to już Paryż przez trzy niesamowite dni. Wersal, Luwr, dzielnica łacińska, centrum Pompidou, katedra Notre Dame, wieża Eiffla, to tylko niektóre z licznych miejsc, które zwiedziliśmy, dotykaliśmy, poczuliśmy.

By nie zatracić się całkowicie w urokach Paryża, na jeden dzień udaliśmy się na krótką wyprawę na południe, nad rzekę Loara, by na własne oczy zobaczyć, jak bogato, z przepychem żyła francuska arystokracja w swych zamkach i pałacach. A zwiedziliśmy zamki: Cheverny – widoku ponad stu psów myśliwskich tej samej rasy, karmionej raz dziennie na wyraźny znak opiekuna nie zapomnimy do końca życia, Chambord – jedna z najpiękniejszych budowli renesansowych Francji z unikalną klatką schodową dzieła Leonarda Da Vinci.

Cóż by to była za wycieczka, gdyby na naszej drodze nie pojawiło się tradycyjne „wesołe miasteczko”, oczywiście gdzieś w Niemczech. Tym razem cały dzień spędziliśmy w parku położonym na granicy francusko-niemieckiej, nad rzeką Ren, czyli w Europa Park. To nasz pierwszy pobyt w tym parku, gdzie niewątpliwą atrakcją numer jeden okazał się największy w Europie rollerocoaster Silver Star, a także obszary parku podzielone tematycznie na dziesięć różnych państw, gdzie w każdej chwili coś się działo, a my nie mogliśmy na nudę narzekać, raczej na ból nóg zmęczonych bieganiem a i tak po godzinie osiemnastej, kiedy zamykano park, większość uczestników żałowała, że już musimy wracać.