SZKOLNA WYCIECZKA GIMNAZJUM NR 1 W ŚWIEBODZICACH – 2014 ROK
WENECJA – CINQUE TERRE – PIZA – POMPEJE – WEZUWIUSZ – CAPRI – RZYM – WATYKAN
Tradycją naszego Gimnazjum jest organizowanie wycieczek zagranicznych w pierwszym tygodniu wakacji. Od czternastu lat , każdego roku w czasie miesięcy nauki i pracy, marzymy o podróżach podczas wakacji. Nasz nauczyciel geografii, pan Piotr Farej i w tym roku zorganizował fantastyczną wyprawę, do upalnej i pięknej Italii. Jako że nasze wycieczki są organizowane z myślą o młodzieży naszego gimnazjum, więc niech sami przedstawią relację z kolejnej udanej wyprawy.
Tegoroczną wycieczkę po Włoszech zaczęliśmy od wyczerpującej, kilkunastogodzinnej jazdy przez Czech i Austrię. Nasze młode organizmy jednak szybko zregenerowały siły na tyle, aby zacząć zwiedzać pierwsze miasto na bogatej liście propozycji. Wenecja – miasto na wodzie, otoczone ze wszystkich stron wodami Adriatyku, przesycone wielką historią i pięknem architektury. Miasto położone na wielu wysepkach, a my zaczęliśmy od wyspy Murano – miejsca lokalizacji wielu hut szkła, z którego Wenecja słynie.
Po około 30-minutowym rejsie vaporetto czyli weneckim, wodnym tramwajem , dotarliśmy na miejsce. Oglądaliśmy pokaz wyrabiania błyszczących, kolorowych cudeniek, które tak się w Wenecji ceni. Po kolejnym, tym razem krótszym rejsie po wodach kanałów weneckich, znaleźliśmy się na uliczkach tego miasta. Naszym oczom ukazał się widok Mostu Westchnień, którym niegdyś spacerowali skazańcy. Po chwili weszliśmy na Plac Świętego Marka, który wywarł na nas wrażenie swoja harmonią i ogromem. Obiekt jest położony w najstarszej części miasta i jest największym placem w Wenecji. Niestety nie udało nam się obejrzeć Bazyliki Świętego Marka od wewnątrz, gdyż poziom wody na placu z każdą chwilą się zwiększał i wejście do bazyliki dla turystów zostało zamknięte.
Kawałek drogi pieszo, i dotarliśmy do Canale Grande, największego i najbardziej znanego kanału wraz z najstarszym mostem Wenecji – Most Rialto. Opiekunowie dali nam chwilę na odpoczynek i obejrzenie długiego targu pamiątek, z maskami weneckimi, wachlarzami i oczywiście jedzeniem. Pierwszy dzień zakończył się spacerem po malowniczej Wenecji, prosto do autokaru, którym dojechaliśmy do hotelu, gdzie oczekiwała na nas pyszna kolacja – oczywiście w postaci makaronu!
Po przespanej nocy ruszyliśmy do Pizy, aby zobaczyć słynny na cały świat, Plac Cudów. Każdy z nas mógł obejść i dokładnie obejrzeć znajdujące sie na nim Baptysterium, Krzywą Wieżę oraz katedrę. Budowle charakteryzował eklektyzm, który wzbudzał wrażenie przesytu i ogromu architektonicznego. Plac ten słusznie zasłużył sobie na miano Cudów, całe rozplanowanie oraz fakt wiekowości budowli wpędza w zachwyt oglądających, których ciężko zliczyć, było ich naprawdę dużo. Co roku miasto gości miliony turystów z całego świata. I jak tu nie zrobić sobie typowego zdjęcia z krzywą wieżą?
Po wrażeniach wywołanych w ciągu dnia przyszedł czas na ciche, małe miasteczko Orvieto. Wprawdzie nie było go w planie wycieczki, ale dopiero na miejscu dowiedzieliśmy się, że nie możemy udać się na wybrzeże Morza Tyrreńskiego do Cinque Terre, gdyż po powodziach wiosennych cały ruch turystyczny został wstrzymany na ponad rok czasu.
Orvieto jest położone na górującej nad okolicą wulkanicznej skale, dlatego do miasteczka udaliśmy się kolejką szynową. Miasteczko jest mało znane, spokojne i cudownie klimatyczne. W jego centrum stoi monumentalna, gotycka katedra, której fasada jest uznana za najpiękniejszą w skali świata. Właśnie w tym miejscu kilka wieków temu ustanowiono katolickie święto Bożego Ciała. Jego wąskie uliczki, murowane kamienice i widoki wywoływały gęsią skórkę. Towarzyszący nam zachód słońca oświetlał swoją pomarańczową poświatą bramy, ściany oraz furty zaklętego w czasie Orvieto.
Kolejny hotel, kolejna pasta i spaghetti, spokojna noc i przyszedł czas na Pompeje. Starożytne miasto, zamknięte niegdyś pod płachtą pyłu wulkanicznego, w pewnym czasie zupełnie zapomniane. Choć można by sądzić, że ciążyła nad nim zła passa, dziś jest intrygującym i interesującym miejscem do zwiedzania. Wchodząc na teren, gdzie prawie dwa tysiące lat temu żyli ludzie, patrząc przed okna i wnęki po drzwiach, wygląda jakby dopiero co zostały opuszczone. Są to jednak ogromne ruiny, pozostałości dawnej cywilizacji i potęgi. Widzieliśmy odlewy gipsowe ludzi, których zaskoczyła nagła katastrofa i śmierć, ich domy oraz miejsca pracy.
Zaraz po wydostaniu się z antycznego miasta, ruszyliśmy na spotkanie z czynnym, lekko uśpionym wulkanem – Wezuwiuszem. Droga na parking pod górą podniosła nam poziom adrenaliny. Musieliśmy przesiąść się do specjalnego autobusu, którym dało rade dojechać na miejsce. Potem nastawiliśmy nasze nogi na wysiłek, ponieważ samo wejście na szczyt krateru było strome i okraszone wielką ilością pyłu wulkanicznego pod stopami. Lecz my, mistrzowie świata daliśmy radę i jemu. Niezwykły widok rozpościerający się z czubka wulkanu był nie do opisania. Jak okiem sięgnąć, z jednej strony zatoka Neapolitańska a parę metrów obok nas czeluść krateru, z którego w licznych miejscach można było zauważyć kłęby dymy i pary wodnej. Ale byliśmy spokojni o nasz los, gdyż widzieliśmy całą baterię urządzeń pomiarowych i monitorujących ewentualny wybuch wulkanu. Wracaliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi do hotelu. W tym miejscu muszę wspomnieć o niesamowitym kunszcie Pana kierowcy, który dowiózł nasz pod sam hotel jadąc drogą nieprzystosowaną dla tak dużego pojazdu jak nasz autobus – wielki szacun!!!
Nasz kolejny hotel miał wyjątkowe położenie, z tarasu stołówki widok na zachodzące słońce nad wodami Zatoki Neapolitańskiej pozostanie w naszej pamięci na zawsze…
Wreszcie doczekaliśmy się najbardziej wypoczynkowego dnia z całej wycieczki. Na cesarką wyspę Capri, dostaliśmy się z Sorento, super szybkim statkiem. Podziwialiśmy jej strome urwiska, nad którymi położone były wille najbogatszych ludzi oraz hotele o najwyższym standardzie. Lazurowa woda, wprawdzie bardzo słona, ale super czysta i przeźroczysta, wspaniała roślinność śródziemnomorska z palmami i pachnącymi kwiatami. Odwiedziliśmy zapierające dech w piersiach ogrody, z cudnymi widokami. Cała wyspa pachniała jak egzotyczna perfumeria. Po kilku godzinach spaceru po wyspie wszyscy uczestnicy wycieczki mieli możliwość plażowania na skalistym brzegu Morza Tyrreńskiego.
No i ostatni i najważniejszy punkt programu – Rzym. Nie być w Rzymie, będąc we Włoszech jest nie do pomyślenia. Stolica i największe miasto Włoch, kolebka starej cywilizacji, według legendy założona przez Romulusa. Mimo ogromnego upału mieliśmy siłę zwiedzać od godzin rannych do samego wieczora, a upał był nieznośny, ale od czego są fontanny? Koloseum, Forum Romanum, Plac Navona, Schody Hiszpańskie – to tylko kilka miejsc, przy których gościliśmy. Pech sprawił że najsłynniejsza na świecie Fontanna di Trevi osłonięta była rusztowaniem z racji prac remontowych, lecz ogrom miasta, poczucie klimatu Wiecznego Miasta było cennym przeżyciem. W godzinach popołudniowych zwiedziliśmy Watykan, stojąc wcześniej w międzynarodowej kolejce turystów. Po godzinie weszliśmy do Bazyliki św. Piotra, gdzie każdy z nas mógł zobaczyć ogrom i przepych tej budowli, podziwiać piękno rzeźb i obrazów oraz pochylić głowę przy grobie naszego papieża Jana Pawła II.
Mogliśmy oczami wyobraźni spojrzeć na dawny świat, budynki oraz styl życia ludzi w Rzymie. Fakt, wszystkich atrakcji Rzymu nie da się zwiedzić w jeden dzień, to po prostu nierealne. Cieszy nas jednak to, że mogliśmy skubnąć trochę historii, zachwycić się doniosłością miejsc oraz zwyczajnie być tam, gdzie zwykle mogliśmy tylko „dotrzeć palcem po mapie”.
Ta kilkudniowa wycieczka zaopatrzyła nas w wartościowe wspomnienia, doświadczenia oraz świetną zabawę. Na pewno każdy z nas ma w sobie cichą nadzieję, że jeszcze odwiedzi tak wspaniały kraj, jakim są Włochy. 🙂
Joanna Mirowska (klasa 3D)